Salve!

Witam Cię serdecznie i zapraszam do ponownych odwiedzin.

O blogu

Założyłam ten blog kilka lat temu. Przez te lata czekał sobie na odpowiednią chwilę. Wtedy na początku dałam nagłówek: „Catta pragnie podzielić się z Wami tym, co uważa za ciekawe i pożyteczne.” - chciałam pisać o rzeczach krzepiących, pozytywnych, dawać pomysły służące rozwojowi osobistemu człowieka i pomagające mu osiągnąć szczęście. Jakieś afirmacje, wizualizacje, techniki medytacyjne, myśli filozofów itp. Wszystko to, czego pełne są półki z poradnikami w księgarni i Internet. Nie udało mi się, bo wszystko, co próbowałam zamieścić na tym blogu zdawało mi się namiastką, erzacem, półprawdą.

Tydzień temu wszystko się dla mnie zmieniło. Treści nagłówka jednak nie zmieniam, chociaż nie opisuje tego, o czym piszę, bo nie nazwałabym tego „interesującym” lub „użytecznym”. Być może to, co piszę okaże się jednak użyteczne dla kogoś, chociaż nie piszę w tym celu. Prawdę mówiąc robię to „bez celu”, z wewnętrznej potrzeby, której się po prostu nie opieram.

Ponieważ język, słowa, to są też tylko „formy”, przekonałam się jak trudno za ich pomocą wyrazić, opisać coś, co nie ma „formy”, „struktury”.
Zdaję się przy pisaniu tych tekstów na coś, co można nazwać intuicją, ale chyba jest czymś w rodzaju niewyuczonej wiedzy, która jest w każdej Istocie we Wszechświecie.
Mam w tej chwili ogromną potrzebę dzielenia się tym, co mi się przydarzyło. Mam coś w rodzaju wewnętrznego „przymusu” pisania o tym. Co sprawia, że ptak śpiewa, delfin skacze, igra wśród fal, lipa kwitnie w lipcu? Wewnętrzny przymus, czy wyraża się ich prawdziwa Istota?

Nie mogę powiedzieć, że znam nauczanie Eckharta Tolle. Dowiedziałam się o nim zaledwie tydzień temu, w czwartek 28 kwietnia 2011 roku. I fakt, że ujawnił mi się tak późno, biorąc pod uwagę moje długoletnie poszukiwania, jest dla mnie rzeczą najbardziej zdumiewającą. Najlepsza ilustracja „właściwego czasu”. To wszystko, czego naucza jakby wniknęło we mnie w jednej chwili (zostało ujawnione we mnie, bo już tam było), stało się to po kilku pierwszych zdaniach wykładu, niejako spoza jego słów. Kupiłam, co prawda, potem dwie jego książki, ale nie przeczytałam ich w całości, czytam „na wyrywki”. Słucham czasem fragmentu jego wykładu na You Tube, ale to co mówi, wszystko już „wiem” (nie jest to moja nabyta wiedza), jakby to było we mnie wcześniej, zawsze. Jest to ta „wiedza” wewnętrzna, która została odsłonięta właśnie w czasie tych pierwszych wypowiadanych przez Eckharta Tolle zdań tydzień temu. I sądzę, że mogło to się teoretycznie stać również w innym momencie. Nie stało się, gdy czytałam Nowy Testament, Jiddu Krishnamurtiego, Thich Nhat Hanha, Lao Tse, teksty buddyjskie - ale miałam wtedy przebłyski krótkotrwałe, niejasne, ulotne tego, co dzieje się we mnie teraz. Najdłuższe takie przebłyski kontaktu z Teraźniejszością, z moją wieczną Istotą, kontaktu świadomego, ale „bezmyślnego”, czyli kontaktu bez myśli, miałam przez ostatnie lata przy kontemplacji przyrody, natury, w czasie nieosądzającej obserwacji świata zewnętrznego – w tym również ludzi i przedmiotów wytworzonych przez człowieka.
Eckhart Tolle powiedział, że nie przygotowuje wykładów, że w czasie sekund przed tym, zanim zacznie, nie wie, co powie. Gdy to usłyszałam po raz pierwszy, zdziwiło mnie to bardzo.
Od trzech dni, co rano, bez zastanowienia otwieram Worda i nie wiem, co napiszę za chwilę a pisze się „samo”, bez wysiłku.

Widzę, dzień po napisaniu swojego tekstu (czasem wcześniej), jego nieporadność, niejasność, nawet naiwność. Godzę się z tym. Jak za pomocą słów przekazać coś, co jest wieczne, nienazwane, co jest esencją wszystkiego? I tak to, co najważniejsze pozostanie poza słowami. Można to poznać, wskazać przy pomocy własnej, uważnej Świadomości, ale nie da się zamknąć w myślach, słowach i innych formach stworzonych przez formę (umysł człowieka).

Teksty są mojego autorstwa, to znaczy mam na myśli ich słowa, zdania. Gdy cytuję kogoś dosłownie, podaję autora i źródło. Jako stworzone przeze mnie formy, teksty podlegają prawu autorskiemu. Ale oczywiście to, co (mam nadzieję) kryje się poza nimi, nie jest niczyją własnością. To, co jest pomiędzy słowami (w Pustce, w Teraźniejszości) należy do Wszechświata.

Uwaga!
 blog ten: 

nie ma charakteru religijnego, a tym bardziej misyjnego. Nie podważam dogmatów religijnych ani nie próbuję nawracać na żadną religię. Jeśli cytuję słowa któregoś z Nauczycieli lub je rozważam, to traktuję ich wszystkich z jednakową wdzięcznością i szacunkiem, jako naszych Nauczycieli.
 

nie ma charakteru informacyjnego ani tym bardziej naukowego. Nie chcę nikogo niczego nauczyć ani nie chcę nikogo pouczać. Nie przekazuję żadnych informacji czy sposobów na szczęśliwe i dostatnie życie.

Nie jest moim zamiarem irytowanie kogokolwiek czy sprowadzanie na manowce.

Osoby, które czują się zaniepokojone po przeczytaniu moich tekstów, być może poczują się lepiej po przeczytaniu małej książeczki ś.p. Ojca Józefa Marii Bocheńskiego „Podręcznik mądrości tego świata”.


Catta