„34. Gdy się dziecko całuje, trzeba – mówił Epiktet – powiedzieć sobie w duszy: jutro może umrze. – Zła to wróżba. – Nie jest to zła wróżba – odpowiedział – ale określenie pewnego objawu działania natury. Toć i złą wróżbą byłoby wyrzec, że zboże ścięto.
35. Grono niedojrzałe, dojrzałe, rodzynek – wszystko to zmiany – nie w nicość, ale w to, czego teraz nie ma.”
Rozmyślania. Marek Aureliusz. Przekład Marian Reiter. PWN 1984.
I znów „rogacizna” ilustruje mój tekst. Niespodziewanie znalazłam jednak na dysku zdjęcie cielaka, nie pamiętałam o nim, bo zrobił je mój mąż. Na tych dwóch zdjęciach widzimy zmiany. Cielaczek, młoda jałóweczka, krowa. Formy. O następnych formach, w które się może zmieniły lub nieuchronnie zmienią, nie mówi się „w towarzystwie” (zwłaszcza uduchowionym, wegetariańskim ;) ). Befsztyk? Karma dla mojego psa/kota?
Można próbować wyjaśniać naukowo (genetyka, socjologia, psychologia) mechanizm tego, co czujemy oglądając zdjęcia i pokazy typu pequeno.
Jakiś altruizm krewniaczy itp. Nie jesteśmy jednak bliskimi „krewniakami” każdego gatunku. Jeż ma co prawda stópki nieco podobne do noworodkowych, ale żyrafa, żółwik, krokodyl? Znalazłam na wikipedii zdanie mówiące o mechanizmie podobieństw: „wrodzona skłonność do zachowań altruistycznych aktywowana przez podobieństwo na zasadzie: „Jeśli jest podobny, pomóż mu” („podobny” oznacza krewnego)”.
Czemu oseski wszystkich gatunków wydają się nam bliższe, bardziej „podobne” do nas niż tych gatunków dorośli przedstawiciele?
Może dlatego, że forma „młodzików” jest bardziej transparentna dla prawdziwej Istoty ukrytej poza formą, forma ją mniej przysłania? Mam na myśli niezmienne, wieczne, niezniszczalne Ja tkwiące w każdym z nas. Widzimy prawdziwą Istotę w tych maleństwach. Jest ona podobna, a właściwie taka sama jak Istota ukryta w nas. Obie są częścią wiecznego i żywego Wszechświata. A więc to te prawdziwe Istoty są „krewniakami”. Widzimy takiego „krewniaka” w kocim niemowlęciu, ale w starym osiedlowym kocurze z oberwanym uchem, który „znaczy” naszą wycieraczkę już raczej nie. Przez dorosłą formę Istota („krewniak” naszej Istoty) już nie „prześwituje” tak łatwo. Możemy zobaczyć jednak tę prawdziwą Istotę we wszystkim, również w sąsiedzie nieużywającym chustek do nosa. Stanie się to dopiero wtedy, gdy, spojrzymy uważnie, świadomie, bez myśli – więc bez osądów. Jeśli zobaczymy innych w Teraźniejszości, wolnej od przeszłych urazów i przyszłych oczekiwań.
Jeśli uda nam się w ten sposób patrzeć na każdego człowieka, na wszystko co żyje, może zawsze będzie się uruchamiał taki mechanizm „jest podobny, jest taki sam jak ja, pomogę mu”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz