Salve!

Witam Cię serdecznie i zapraszam do ponownych odwiedzin.

czwartek, 26 maja 2011

Moje tao

„Gdy raz uchwycisz bezcielesną formę,
Będziesz mógł wędrować gdzie zapragniesz –
Cicho, spokojnie, bez trudu
I uporczywego lęku.
Muzyka i posiłek wstrzymują wędrowca,
Choć przeznaczona ścieżka
Pozbawiona jest walorów,
Wąska i bezgłośna.
Nie zobaczysz jej ani nie usłyszysz,
Lecz idąc
Nigdy jej nie wyczerpiesz.”

Fragmenty Tao Te Ching Lao-tsy zapisane w tej notce i widoczne na zdjęciu pochodzą z mojego notesu. Nie zapisałam przed laty nazwiska tłumacza i wydawcy, przepraszam ich więc, że tego na razie nie podaję.

Mam na półce kilka książek o tytułach, które zawierają „tao”. Od „Tao strumienia” Alana Wattsa po „Tao Kubusia Puchatka” Benjamina Hoffa. Jest też tao naturalnego oddychania, milczenia, zdrowia, psychologii, odrodzenia...Uff!

Właściwie nie mam solidnego, kompletnego polskiego wydania Tao Te Ching w formie książkowej. Mam malutkie kieszonkowe wydanie „Mała księga Tao Te Ching” w przekładzie Marka Obarskiego i angielską wersję w tłumaczeniu R.B.Blakneya.
W tej chwili po kliknięciu w Google bez trudu dotrę do wielu wersji Tao Te Ching w kilku językach i do pełnych tekstów Michała Fostowicza i Tadeusza Żbikowskiego na scribd.com.

Studiowanie tao gotowania i te Prosiaczka (z całym szacunkiem dla kochanego Prosiaczka) nie sprawi, że zrozumiem, poczuję czy zgłębię Tao.
A czy zrozumiem Tao, czytając kolejną wersję tłumaczenia Tao Te Ching, w którymś ze zrozumiałych dla mnie języków? Skoro Tao nie można opisać słowami, to nie, nawet gdybym nauczyła się chińskiego (miałam taki pomysł przez krótką chwilę) i kupiła chińską wersję. Nie, nawet gdybym znalazła tekst napisany ręką Starego Mistrza tam, na górskiej przełęczy 2500 lat temu i próbowała go odczytać.

Jest jednak coś, co sprawia, że zbliżam się do Tao.

Pierwszy raz z Tao Te Ching i Lao–tsy spotkałam się pod koniec lat 80. XX wieku. Nie była to era kamienia łupanego, ale w owym czasie księgarnie nie były tak pełne dobrych książek jak teraz, nie było czegoś takiego jak komputer osobisty i Internet „w każdym domu”. Nawet w poszukiwaniu punktu xero musiałam wędrować ulicami Warszawy i stać w kolejce.

Siedziałam wtedy przez wiele godzin w czytelni biblioteki na Koszykowej i ręcznie przepisywałam Tao Te Ching do małego notesika.
Teraz jedyny sposób dla mnie, żeby zbliżyć się do zrozumienia Tao, to otworzyć ten notesik i przeczytać fragment zapisany przeze mnie, młodszą o prawie ćwierć wieku. Nie wiem, dlaczego tak się dzieje. Może dlatego, że wtedy nie czytam słów, ale coś co jest poza słowami, pod powierzchnią zjawisk, bezimienne? Wtedy przez chwilę widzę furtkę do korzeni świata; może kiedyś ją otworzę.
„(...)Bezimienne jest źródłem ziemi i nieba,
chociaż wszystkie rzeczy mają matkę,
którą obdarzamy imieniem.(...)
Pod powierzchnią zjawisk
zobacz furtkę do korzeni świata.”

Brak komentarzy: