Salve!

Witam Cię serdecznie i zapraszam do ponownych odwiedzin.

piątek, 6 maja 2011

Oczami dziecka

„On przywołał dziecko, postawił je przed nimi i rzekł: "Zaprawdę powiadam wam: jeśli się nie odmienicie i nie staniecie się jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego."”
Mt 18,2-3. Biblia Tysiąclecia. Wydanie trzecie poprawione.

Jak wyglądałby nasz świat, gdyby każdy człowiek patrzył na niego oczami dziecka, zachował świeże spojrzenie dziecka?
Zaobserwuj małe dziecko. Sposób, w jaki patrzy na świat. Nie nazwę tego „patrzenia” obserwacją, bo ona kojarzy mi się z osądem i porównywaniem. W dzisiejszym świecie coraz młodsze dzieci tracą tę nieosądzającą, świeżą zdolność patrzenia. Coraz młodsze dzieci są „nasycane” nie - prawdziwym obrazem świata - ale wytworami ludzkiego umysłu, gadżetami ludzkiego umysłu. Ich spojrzenie, patrzenie na świat staje się bardzo wcześnie nieświeże, przedwcześnie zużyte, stare.
Jechałam wczoraj tramwajem i patrzyłam na dziecko w wózku, może roczne. Patrzyło na wnętrze tramwaju, na ludzi stojących i siedzących, na przesuwające się za oknem widoki w taki sposób, w jaki my spróbujmy patrzeć jak najczęściej. Świat jakby odbijał się w zwierciadle oczu dziecka, pewne rzeczy widziało pewnie po raz pierwszy, z niczym nie mogło ich porównać a więc nie mogło osądzić i nadać etykietki. Dziecko było prawdziwym uczestnikiem Teraźniejszości, zanurzonym wyłącznie w chwili obecnej. W jego głowie nie powstawały uformowane, natrętne myśli, jakie pojawiają się nieustannie w naszych głowach. Pojawiają się w naszych umysłach, ponieważ nasz umysł zajęty jest prawie w 100% przeszłością i przyszłością. Gdyby potrafił być w teraźniejszości, być w tej jedynej, unikalnej chwili, większość myśli – będących nieustannym porównywaniem, nadawaniem etykietek i wymyślaniem przyszłych (nieistniejących) zdarzeń – znikłoby uwalniając naszą wewnętrzną Istotę, jedynie prawdziwie żyjącą, świadomą i przebudzoną.

Ja tak rozumiem słowa Jezusa: „Jeśli nie będziecie jak dzieci najmniejsze nie wejdziecie do Królestwa Niebieskiego”.
Czy mogło Mu chodzić o to, że mamy być bezradni jak dzieci, słodcy, gaworzący, tacy „cute”? Niewinni, bez grzechu jak dzieci? Owszem, niewinni, ale ta niewinność w sensie czystości, bezgrzeszności jest jakby rzeczą wtórną, manifestacją tej esencji „dziecięcości” zawartej w dziecięcym sposobie patrzenia na świat. A jest tą „dziecięcością” bycie w chwili Teraźniejszej, która zawsze jest bezgrzeszna i czysta, patrzenie na świat tak, jakby widziało się go po raz pierwszy, a więc widzenie prawdziwej jego Istoty, prawdziwego Życia we wszystkim i w sobie.

Jeśli choć raz, choć na chwilę uda Ci się zanurzyć w Teraźniejszości, być w niej – nie rozumem, umysłem, wytworem umysłu-myślą, ale Twoją najgłębszą Istotą ukrytą pod pokładami myśli– jeśli choć raz Twoja wewnętrzna, jedynie prawdziwie żyjąca, wieczna Istota wejdzie w kontakt z Teraźniejszością to wtedy wejście do Królestwa Niebieskiego, Przebudzenie, Oświecenie stanie się. Być może miałeś już w życiu takie momenty – gdy czas jakby się zatrzymał, jakby znieruchomiał, byłeś jakby poza czasem, pozornie mając pustkę w głowie a jednocześnie widząc świat żywy, barwny - tę żyjącą istotą będącą jednością z Tobą. Być może było to jeszcze zbyt przelotne, żebyś uwierzył, że jest możliwe, żeby stało się trwałe. W odpowiedniej chwili przyjdzie nagle, bez ostrzeżenia, w mgnieniu oka i będziesz zdziwiony, że stało się to jakby bez wysiłku.

Ale moim zdaniem wysiłek (jeśli można użyć tego słowa) jest potrzebny wcześniej, w kolejnym powracaniu do teraźniejszości, do bezgrzesznego, pozbawionego cierpień Teraz. W pewnej chwili zasłona spadnie całkiem i zobaczysz „twarzą w twarz” to coś, co nie wymaga wysiłku i zostanie z Tobą a raczej Ty w nim.

Zdjęcie przedstawia troje dzieci i psa. Najmłodsze dziecko to ja. Wszyscy (łącznie z psem, co widać po jego uśmiechniętym pysku) byliśmy wtedy z pewnością jak najbardziej w Teraźniejszości. Sulechów, lato 1957 roku.

Brak komentarzy: